wtorek, 8 września 2015

Zajęcia dodatkowe

     Każda mama staje przed dylematem, czy posyłać dziecko na dodatkowe zajęcia i jeśli tak, to na jakie? My także w tym roku rozważaliśmy jak to ugryźć. Dobrze, że za przemyślenia wzięliśmy się wcześniej, bo uniknęliśmy podejmowania decyzji spontanicznie, pod wpływem zachęty organizatorów. Byliśmy wczoraj właśnie na dniu otwartym w naszym ośrodku kultury i naprawdę miałam ochotę zapisać siebie i chłopaków na wszystko! :) Szczególnie miałabym ochotę wziąć udział w zajęciach dla kobiet latina sexy dance, widząc jak świetnie tańczyła instruktorka, ale rozsądek podpowiada, że muszę poczekać aż bobas podrośnie. Problem w zajęciach dla mnie polega na tym, że mąż pracuje w systemie zmianowym. Póki co na 3 tygodnie tylko 1 tydzień jest w domu popołudniami. 
    Wybierając zajęcia dla chłopaków patrzyłam na 3 aspekty.

1. Jakie zajęcia są im potrzebne
2. Na jakie zajęcia chcieliby chodzić
3. Na jakie zajęcia ja chcę ich wysłać

Ad.1. Koniecznym dla Maksa uznaliśmy język angielski. Ja nie wiem, jak się zabrać do nauki języka. Tam będzie miał kontakt z poprawną wymową (oby!), a ja będę powtarzała z nim w domu tematy z zajęć. 
Ad.2. Maksymilian chce chodzić na basen. Ja techniki pływania nie znam i w ogóle szczerze mówiąc nie lubię wody. W grę wchodzi tylko nauka w grupie, więc załatwiamy. Niestety problem z nauką pływania stanowi koszt. Miesięcznie wyjdzie nas to ok 200zł. Jest to też najtrudniejsze pod względem logistycznym, bo ja się na basen z trójką dzieci nie wybiorę, żeby Maks się w tym czasie uczył. Jednak dziadkowie zdeklarowali pomoc, więc możemy o zajęciach pomyśleć poważnie.
Szymon chce chodzić na judo. Mamy możliwość uczestniczenia w zajęciach za darmo, więc postaram się skorzystać. Dlaczego nie obaj na jedne zajęcia? Moje nieszczęście polega na tym, że Maks nie lubi przemocy, nie lubi hałasu i już raz odmówił uczestniczenia w lekcjach judo, gdy chodził do prywatnego przedszkola. Szymon boi się wody.
Ad.3.Zajęcia, na które ja chcę ich wysłać i jednocześnie oni chcą chodzić, oczywiście, to zajęcia plastyczno-ruchowe. Coś malują, wycinają, kleją, a potem mają zabawy ruchowe. Na te zajęcia chłopcy będą chodzić razem. Odbywają się one u nas, na wsi, więc zaprowadzę ich w ramach spacerku i mam 1,5h wolnego. Mam zamiar wykorzystać ten czas, np. na uczestnictwo we mszy na 17. :)

Z tymi zajęciami myślę, że ważne jest, abyśmy nie szaleli chcąc, aby nasze dziecko było najlepsze, wybitne i do chwalenia się. A przy okazji ludzie najczęściej rujnują własny budżet. Należy też wziąć pod uwagę nasze możliwości fizyczne. Ja nie deklarowałabym się na tyle zajęć, gdybym chodziła do pracy. Bo nie o to chodzi, żeby cały dzień dziecka nie widzieć, a potem jeszcze go zawozić na jakies lekcje. Bez basenu, judo i zajęć plastycznych każdy sobie w życiu poradzi. A jeśli wasze dzieci chodzą do szkoły, to mają tam język obcy, który najlepiej powtórzyć z mamą i tatą. Och, a najzabawniej jak dziecko postanawia nauczyć angielskiego babcię i dziadka! Nasz synuś postanowił kiedyś dziadków dokształcić, a że języka nie znał, to poruszył własną wyobraźnię i dręczył niczego nie świadomych teściów, dzielnie powtarzających jego językołamacze :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sprawa Alfiego

O historii małego Alfiego, którego próbuje się zabić w Liverpolu słyszeli już chyba wszyscy. I wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją ...