piątek, 17 października 2014

" Medycyna idzie w biznes"


     Wczoraj przyjaciel odprawił mszę świętą w intencji naszej rodziny. O siły na ten trudny czas. Póżniej przyjechał wlać spokój w moje serce poprzez sakramenty i modlitwę. Niesamowite jest to, że w trudnych chwilach naprawdę mogę liczyć na przyjaciół. Tyle modlitwy za nas, za nasze maleństwo. Nawet od tych, którym gdzieś umknęła ta bliskość z Bogiem.
     Dziś wieczorem miałam spotkanie z moją panią ginekolog. Po przeczytaniu wyników i krótkiej korespondencji poprosiła o krótkie spotkanie. I przedstawiła mi interpretację wyników tak, jak powinnam to usłyszeć we wtorek.  Prawdopodobieństwo to niecałe 0,5%, na usg wszystko idealnie i nie ma się co martwić. Zespół Edwardsa to bardzo poważne upośledzenie i jej zdaniem byłoby już widoczne na badaniu ultrasonograficznym. Lekarz we wtorek namawiał mnie do dalszych badań. Jej zdaniem większa jest szansa poronienia po badaniu ( 0,5-1%) niż to, że dziecko jest chore. Poza tym, nic nie zmienimy, więc nie warto ryzykować. Jeśli jednak Tomek z woli Bożej jest chory, to z Bożą pomocą to przetrwamy. No i podsumowanie mówi samo za siebie: cóż mam pani powiedzieć, im zależy, żeby pani robiła dalsze badania. To przykre, ale medycyna idzie w biznes. 
      My już dziś nie jesteśmy nawet przypadkiem. Jesteśmy maszynakmi do robienia pieniędzy. Bo przecież te badania oni by mi wykonali. Pieniążki ( zapewne mniejsze) dostaliby od NFZ z jednej metody albo 2800zł od nas z drugiej. Na spokojnie, wreszcie na spokojnie analizuję rozmowę z tym lekarzem. Mogę ją określić jako próbe zasiania we mnie paniki i chęci zrobienia wszystkiego i za  wszelkie pieniądze. Ginekolodzy dziś nie są zainteresowani życiem. Ich interesuje mamona, nawet jeśli miałby przyjść poprzez zabójstwo niewinnego dziecka. Celowo piszę zabójstwo, bo jakiś upośledzony sąd ogłosił wczoraj wyrok, że aborcja nie jest zabójstwem. 
      Chciałabym coś zrobić, żeby kobiety nie przechodziły tej sytuacji. Żeby nie wynosiły z takiej rozmowy przekazu: prawdopodobnie masz chore dziecko, a takie jest niechciane. Społeczeństwo nie chce chorych dzieci. Kobieta musi usłyszeć: jeśli pani dzieciątko jest chore, może pani liczyć na ludzi. Życie jest piękne- czy trwa kilka godzin, czy lat. Czy to Życie będzie miało dyplom medycyny, czy trzeba będzie je karmić do końca jego dni. 
      Do czego zmierza świat mordujący tych najmniejszych? Dziś wydaje nam się to  niemożliwe, żeby przyszła do nas eutanazja chorych dzieci. Ale oni najpierw nam wmawiają, że aborcja jest najlepsza, bo dziecko nie cierpi. Potem będzie następny krok. Pokażcie mi dziecko z zespołem Downa, które cierpi. Przydałaby nam się ich radość. Cierpią rodzice, bo są zmęczeni i martwią się. Ale te dzieci naprawdę im to wynagradzają. Bezmózgowie - tak ciężki temat ostatnio. Czytałąm wiele na ten temat. Badania są sprzeczne. Jedni piszą, że aborcja boli tak samo. Jedni, że w bezmózgowiu dziecko nie ma świadomości bólu. Inni, że w przeciwieństwie do aborcji, po narodzeniu można dziecku podawać morfinę. Na forach kobiety piszą: nie każda ma siłę urodzić takie dziecko i znieść ten widok. Wybaczcie, ale to jakaś bzdura. Problem jest w tym, że w naszym małym móżdżku w ogóle pozwalamy sobie na taką furtkę. Kiedy jej nie ma, siły się pojawiają. 
     Nie wiem, czy zwykły mały człowiek jak ja jest w stanie zatrzymać tą machinę, która próbuje postawić świat do góry nogami. Zrozumiałam, że nie możemy milczeć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sprawa Alfiego

O historii małego Alfiego, którego próbuje się zabić w Liverpolu słyszeli już chyba wszyscy. I wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją ...