środa, 31 maja 2017

Mama XXI wieku

    Prowadziłam kiedyś dyskusję z teściem na temat zdrowego żywienia. Dlaczego nie podaję dzieciom pewnych produktów i dlaczego proszę, żeby nie przywozili dzieciom słodyczy. Kilka dni później powiedział, że w porannym programie było właśnie o nas, młodych matkach, które przesadzają z tym zdrowym żywieniem i że to teraz taka moda, która pewnie przeminie. Zrobiło mi się przykro. Bo przecież robię to nie dla mody, nie dla szpanu, ale dla zdrowia swoich dzieci i jego wnuków...
   Ale później pomyślałam - JESTEM Z TEGO DUMNA. Tak! Jestem dumna przede wszystkim z tego, że jestem matką. Patrzę na swoje dzieci i wiem, że podjęłam najlepszą decyzję, jaką mogłam podjąć. Zdecydowałam, że przede wszystkim chcę się realizować jako mama. Każdego dnia dostrzegam ich rozwój, każdego dnia podziwiam ich nowe umiejętności. Jestem przytulana i całowana od rana do wieczora. Nie, nie jest prawdą, że "siedzę w domu". Teraz np. kiedy to piszę, przez ramię zerkam na synów rozwiązujących przygotowany wcześniej przez mamę zestaw zadań z matematyki dostosowany do ich poziomu, czasem muszę zrobić przerwę i pohuśtać niemowlaka w wózku i patrzę do kuchni, gdzie dwulatek analizuję budowę tłuczka do mięsa. Już go rozłożył na dwa elementy, więc będzie klejenie. Obiad już postawiony, a pranie jest w pralce. Chwilka spokoju tak własnie wygląda. I jestem dumna, że mi się to udało zorganizować. Plany na popołudnie bardzo konkretne i nigdy nie siedzę, żeby siedzieć. Kiedy mogę, czytam książki o wychowaniu, o rozwoju dzieci, o samorozwoju i takie relaksujące. Nie marnuję czasu na poranne programy ;) Podchodzę do swojej pracy poważenie i staram się wszystko robić najlepiej jak potrafię. Ponoszę porażki, płaczę i nie mogę się zwolnić, kiedy mam dość.  Wstaję w nocy, nie mam ani jednego dnia wolnego w roku i do tego nie mam prawa do L4. I jestem zachwycona swoją pracą. Każdego wieczoru kładę się spać z poczuciem, że podjęłam dobrą decyzję. Trudną.
   Jestem matką minimalistką i matką praktyczną. I mogę powiedzieć, że my, matki XXI wieku jesteśmy bardzo świadome swojej roli. Dlatego nie patrzymy na program śniadaniowy i analizujemy na co jest moda, żeby zdecydować. Tak na przykład moja decyzja o zdrowym żywieniu została podjęta po analizie kilku książek, filmów i zbadaniu efektywności. Może to placebo, może wmawianie sobie, ale moje dzieci mało chorują. Staramy się jeść w miarę zdrowo. Co za problem smażyć na oleju kokosowym zamiast na margarynie? Czy wiecie, że w USA zakazano stosowania margaryny? Ja rozumiem, że kiedyś matki się nie zastanawiały. Za komuny nauczono je, że mają robić tak jak wszyscy i tyle. My mamy wolność wyboru. Wolność, ale i odpowiedzialność. Nie jest to łatwe, ale na szczęście możemy nie pozwolić na zatrucie swojego dziecka np. antybiotykami. Kilka lat temu matka odmawiająca podania antybiotyku była w otoczeniu wariatką, a dziś jest to powszechne. Kilka lat temu nikt nie pytał o skład szczepionki, a dziś niemal każdy rodzic zanim podejmie decyzję szuka jakichkolwiek informacji o składzie, skutkach ubocznych itp. I bardzo dobrze, bo dziś coraz mniej rodziców decyduje się na szczepienie dziecka, które "ma tylko katarek". Podchodzimy do rodzicielstwa bardziej świadomie i odpowiedzialnie. Czy właśnie dlatego, że "bardziej" to jesteśmy nieco jak wyrzut sumienia? Myślę, że nie. Po prostu nie mamy problemów, jakie musieli pokonywać nasi rodzice. Mamy wybór, mamy internet, ponosimy odpowiedzialność za swoje decyzje.
   Kiedyś pisałam o życiu bez chemii. Świat biegnie do przodu, a ja razem z nim. Dziś używam sobie do sprzątania myjki parowej. Mam czysto, higienicznie i bez chemii. O ile mam siłę sprzątać... Ale i tak bez chemii! :) I nie widzę powodu, żeby nie być z siebie zadowoloną. Tak, tak żyje młoda matka.
   Jestem dumna kiedy widzę swoje koleżanki, Matki na cały etat, mamuśki łączące ten cały chaos jeszcze z pracą zawodową. Są zadbane, ubrane praktycznie, ale i ładnie. Starają się być twórczymi partnerkami swoich mężów. Starają się nie zwiększyć masy ciała o 100% po kilku ciążach. Jeśli natura nie jest łaskawa, potrafią zatuszować to i owo. Nieraz słyszę od nich, że mnie podziwiają. A ja je podziwiam! Bo świetnie dają sobie radę organizacyjnie i motywują mnie zawsze, żeby moje bycie z dziećmi było twórcze. Dziękuję Wam za to!
  Nie rozumiem, dlaczego w katolickim społeczeństwie tak mało szacunku dla roli matki. Tak wiele razy zasugerowano mi, że powinnam wrócić do pracy. Zasugerowano, że mi się nie chcę pracować. A ja wam powiem, że chcę, aby moje dzieci wspominały lata młodości tak, jak ja je wspominam. Dom, w którym był ciepły obiad, w którym zawsze była mama. Ale chcę też więcej dać swoim dzieciom czasu, bo żyjemy w dobie techniki i nie muszę zmywać ręcznie, szorować podłogi na kolanach i prać we "Frani". Każda z nas musi zdecydować, czy może i czy chce odłożyć (może i na zawsze) powrót do pracy. Ale każda z nas ma obowiązek starać się być najlepszą mamą, jaką potrafi. Czasem zrezygnować z przesadnego pedantyzmu na rzecz zabawy z dzieckiem, a później na rzecz rozmów z dzieckiem, czasem w wymyślnych obiadków, czasem z wyprasowanych majtek ;) Musimy nauczyć się nieraz odkładać "ja", na rzecz "ty". To nigdy nie jest łatwe. Bo mama to zwyczajna kobieta, która ma swoje lepsze i gorsze dni, swoje nie zawsze właściwe nawyki, przyzwyczajenia, słabości. Warto być tego świadomą. Nie załamywać się, ale przeć do przodu!








Sprawa Alfiego

O historii małego Alfiego, którego próbuje się zabić w Liverpolu słyszeli już chyba wszyscy. I wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją ...