poniedziałek, 22 stycznia 2018

Minimalizm = zero waste po mojemu

   Minimalizm niesamowicie mnie pociąga. Gdybym była samotna, pewnie byłby radykalny. Ale nie jestem, więc jest rodzinny. Już jakiś czas temu zrobiłam porządek w garderobie. Oddałam rzeczy, w których nie chodzę, a do których nie mam żadnego sentymentu. Wyrzuciłam to, co do chodzenia kompletnie się nie nadawało. Minęły 2-3 miesiące i nadal mam wrażenie, że i tak chodzę w jednym a tym samym. Także poszłam o krok dalej i schowałam wszystkie ubrania, w których już dawno nie ubrałam. Albo ubrałam i po godzinie zdjęłam, bo mi było niewygodnie. Na razie je schowałam, żeby przekonać się, że ich nie potrzebuję i żeby potem nie żałować. Jeśli nie będę przeszukiwać pudeł przez rok ( żeby wszystkie warianty pogodowe przejść), to je sprzedam albo oddam. Było to kilka dni temu i rozważam czy nie dorzucić kilku bluzek. Bo ubieram je, patrzę w lustro i odwieszam... Podobnie zrobiłam z ubraniami dzieci. Z racji tego, że młodsi bracia mają wszystko po starszych, mają pełno ubrań, bo każdy jeszcze dostaje ubrania w prezentach. I wiele z nich nadaje się co najwyżej na co dzień. Tylko które dziecko potrzebuje 20 par lekko schodzonych spodni...?
   Kolejnym krokiem oczyszczania przestrzeni jest zmniejszenie kulinarnych zasobów kuchni. Właśnie jem resztki fasolki adzuki, które gdzieś tam tkwiły ukryte w szafce. Mam tendencję do wielkich zakupów ekologicznej żywności, łapie się na promocje, a potem nie bardzo wiem, co z tego zdrowego składnika ugotować, żeby wszyscy to zjedli ( bo wyrzucanie tak drogiego jedzenia doprowadza mnie do szału). I tak składnik leży, leży i czeka. A szafa zawalona. Bo ostatecznie i tak wracam do starych przepisów, żeby te moje chłopy po prostu jadły! No jakby się tak zastanowić - po co nam 5 rodzajów makaronu. Ja mam świderki, muszelki, rurki, spaghetti i klasyczny rosołowy. Pszenny, orkiszowy, pszenny z Biedronki udający zdrowy przez ciemny kolor... No i kasze: jaglana, gryczana, bulgur, manna, orkiszowa, jęczmienna. Płatki owsiane, gryczane, jaglane, kukurydziane. I trzymam te opakowania, a i tak wcinamy swoje ulubione. Ach, no i mąki! Pszenna tortowa, pszenna krupczatka, pszenna 0 do pizzy, ziemniaczana, jaglana, kokosowa, orkiszowa, gryczana, żytnia. Czas jakoś to ogarnąć. Mamy w planie robić makaron domowy, który jest o niebo lepszy. Zrobiłam już też własne mrożone zupy warzywne. Oczywiście kupiłam warzywa, pokroiłam w kostki i poporcjowałam. Lubimy herbaty i mamy chyba z 15 rodzajów. Gdy chcę którąś wyciągnąć, reszta wypada z szafki. Kurcze, jakoś ta kuchnia totalnie nam się zagraciła! jak uda mi się to ogarnąć, wrzucę fotki.
   Mając 4 dzieci przekonałam się, że ogrom przedmiotów przytłacza. Mniej to zawsze wygodniej, lepiej, przyjemniej, spokojniej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sprawa Alfiego

O historii małego Alfiego, którego próbuje się zabić w Liverpolu słyszeli już chyba wszyscy. I wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją ...