piątek, 21 sierpnia 2015

Codzienność

      Jak każda mama przeżywam chwile zwątpienia. Bo jestem taka nieogarnięta, bo jestem taka zaniedbana, bo poświęcam dzieciom za mało czasu, bo dom się nie błyszczy i wiele tego jeszcze bym mogła wymienić. Ale na szczęście przychodzi otrzeźwienie. Wtedy uświadamiam sobie w jakim stanie ducha byłam jeszcze 10 miesięcy temu i na usta pcha mi się tylko radosne: DZIĘKUJĘ!!! Chłopcy dają nam tyle radości, miłości i nas koniec końców ostatni czas bardzo do siebie zbliżył. 
     W tych ciężkich chwilach jesiennych zdecydowaliśmy się także, że wyjedziemy w ramach urlopu letniego na rekolekcje 15 dniowe. Dla męża decyzja była trudna, bo to jego urlop, jego wypoczynek. Choć czas ten nie był klasycznym urlopem, jednak były to pięknie przeżyte dni, których owoce będziemy zbierać pewnie jeszcze długo. Nie będę wnikać w tematykę, nie będę pisać świadectwa. Napiszę tylko, że wakacje z Bogiem dają inny odpoczynek. Choć fizycznie nie jest to czas relaksujący, to duchowe wytchnienie wynagradza wszystko po stokroć. A wynagrodzeniem za ten trud dla nas była radość naszych dzieci. Dla nich zachwycający był każdy dzień. 
     Jesteśmy już jednak w domu i czas wrócić do codzienności. Obmyślam teraz edukację dzieci. Maria Montessori zachwyciła mnie swoim podejściem do małolatów. Poniekąd dlatego, że sama często traktuję dzieci jak osoby dorosłe. Widzę z własnego doświadczenia, że o wiele lepiej się dogadujemy, kiedy pozwalam im podejmować decyzje. Ja tylko wyznaczam granice. Inne mam ja ( mam sporą tolerancję na chaos, bałagan i wygłupy), inne ma mąż. Nie zawsze się to jednak udaje :) Planujemy wykonać wg zaleceń Montessori alfabet z szorstkimi literami i różne matematyczne gry. Kupiłam już też chłopakom książki Jagody Cieszyńskiej do nauki czytania. Gdy mają ochotę poczytać, siadamy i nasz pięciolatek już zaczyna składać słowa. Niesamowite dla mnie jest to, jak ma on swoje etapy nauki. Najpierw interesowały go cyferki i zadania matematyczne. Potem przyszła fala zachwytu nad światem fizyki, biologii i geografii. Uświadomił sobie, że mógłby sam się wiele więcej dowiedzieć, gdyby umiał czytać. Zatem teraz mamy czas czytania. Wszytko wychodzi samo, spontanicznie, a ja staram się reagować. Zupełnie inaczej przebiega rozwój 3 letniego syna, który właśnie lubi... dotykać. Jeśli liczyć, to przedmioty. Uwielbia ze mną gotować, jeśli może kroić, sypać, ważyć. Głównie już o nim myślę przy okazji alfabetu. Za swój sukces uważam to, że już mam inne podejście do czystości w domu. Malujemy farbami, lepimy z plasteliny, wycinamy, kleimy, bałaganimy i ... żyjemy!!!





Sprawa Alfiego

O historii małego Alfiego, którego próbuje się zabić w Liverpolu słyszeli już chyba wszyscy. I wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją ...